Według mnie to jeden z największych sukcesów w pracy z młodzieżą. W sporcie oczywiście również powinien być dla nas, trenerów niezwykle ważny. To taka umiejętność współpracy, w czasami trudnych momentach treningu pływackiego, że nasi byli zawodnicy chętnie do nas wracają. W każdy możliwy sposób. Osobiście, pisząc czy wracając myślami do wspomnień. Oczywistym jest, że nie ze wszystkimi się to udaje. Nie każdemu musi pasować nasza osoba, temperament, sposób wyrażania emocji czy wszystko inne. Ważne jednak, żeby wiedzieć jak dużą odgrywa to rolę w tej pracy. Myślę, że to się trochę zmienia wraz z wiekiem. Sukces zawsze będzie bardzo ważny, ale jest bardziej chwilowy, ulotny. Kontakt z człowiekiem zostaje na zawsze. Nie przemija.
Mam to szczęście, że utrzymuje dobry kontakt z wieloma takimi osobami. Mam nadzieję, że świadczy to o tym, że czegoś ich nauczyłem, nie tylko pływać trochę szybciej.
Mikołaj Kempa to jeden z moich byłych zawodników. Zawsze bardzo zainteresowany był pływaniem i osiągał dobre bardzo dobre wyniki, szczególnie na dystansach wytrzymałościowych. Pewnie dlatego, że cała rodzina jest bardzo sportowa i zawsze dawała wparcie. Lubię bardzo ich wszystkich. Gdy poprosiłem go, żeby opisał o swojej przygodzie w Australii, nie było żadnego problemu.
Przeczytajcie o jego doświadczeniach w pracy w najlepszym australijskim klubie: Griffith University Swim Club, który jesienią 2024 roku zwyciężył w punktacji drużynowej Mistrzostw Australii.
W tym klubie, trenerem głównym jest Michael Bohl. Bohl był trenerem australijskich pływaków, którzy stawali na podium Igrzysk Olimpijskich od Pekinu w 2008 roku aż do Paryża w 2024 roku. Australijczycy są jak doskonale wiadomo pływacką potęgą, zdobyli 78 złotych medali w historii Igrzysk Olimpijskich. W Paryżu zdobyli siedem złotych medali, tylko jeden mniej od Stanów Zjednoczonych. Muszą mieć więc na to dobry pomysł, skoro osiągają takie sukcesy z 26 milionowej populacji w stosunku do 334 milionów Amerykanów.

Więc spakowałem się na motocykl i pojechałem z Sydney do Gold Coast, gdzie na co dzień odbywają się treningi klubu Griffith University Swim Club, w którym Michael był “head coachem” do końca 2024 roku. Poniżej postaram się opisać pokrótce moje spostrzeżenia dotyczące nie tylko treningów, ale atmosfery i wszystkiego wokół treningu pływackiego. Bo jest co opowiadać, kiedy można na żywo obserwować topowych zawodników na świecie takich jak m.in. Emma McKeon, Kaylee McKeown, Lani Pallister, Cody Simpson, Mack Horton, Daiya Seto, Rikako Ikee.

W pierwszy dzień byłem mocno zestresowany, bo wiedziałem, do jakiej grupy idę i z kim będę miał do czynienia. Bariera językowa również nie pomagała, ale stres zszedł praktycznie od razu, kiedy poznałem Janelle (trener Michael był jeszcze na Pucharze Świata), która jest świetną osobą i do dzisiaj utrzymuje z nią kontakt. Janelle przedstawiła mnie wszystkim zawodnikom, którzy od razu z australijskim luzem przyjęli mnie do grupy i tak zacząłem “staż”.
W czasie, kiedy nie było Michaela nauczyłem się równie dużo, bo Janelle jest osobą, która jak zapytasz o cokolwiek to od razu dostajesz wykład na ten temat, co mi się bardzo podobało, bo po to tam pojechałem. Ten czas również służył do nauki typowo pływackiego slangu, wszystkich skrótów w zapisywaniu treningu i poznanie reszty sztabu, który był dosyć solidny i nawet ciężko powiedzieć mi, ile osób przewinęło się przez ten okres, kiedy tam byłem. Jest to spowodowane tym, że przy tym klubie-na basenie jest oddział Queensland Academy of Sport (QAS), czyli taki australisjki odpowiednik Instytutu Sportu, ale ten był dedykowany tylko pływakom z tego klubu. Mogę powiedzieć, że byli to naukowcy, którzy cały dzień byli do dyspozycji trenera m.in. fizjolodzy, biomechanicy, fizjoterapeuci, trenerzy od przygotowania motorycznego, a nawet kucharz (dietetyk), który co tydzień robił nam grilla przed treningiem. Swoją drogą też super ludzie!
Kiedy trener Michael wrócił z Pucharu Świata można powiedzieć, że już wiedziałem mniej więcej, jak to wszystko działa i pozostało mi tylko poznać jego filozofię treningu i oczywiście resztę ekipy, która była z nim na zawodach. Trener przyjął mnie tak samo dobrze jak reszta składu, ogólnie Bohl to wybitny trener i przede wszystkim super człowiek, który z wielką ochotą i zaangażowaniem dzielił się swoją wiedzą. Oprócz tego, że sam zadawałem mnóstwo pytań to czasem Michael sam z siebie brał tablice i robił mi wykład na temat, który akurat realizowaliśmy w czasie, kiedy zawodnicy mieli luźniejsze zadanie.

Tak samo mogłem zawsze liczyć na pomoc reszty sztabu. Czy to Janelle wytłumaczyła mi coś albo pokazała jak dokładnie ma wyglądać ćwiczenie w wodzie o co w nim chodzi albo jak byli na treningu pozostali członkowie sztabu to również dzielili się swoją wiedzą. Bardzo podobało mi się to, że pomimo bariery językowej nikt mnie nie ”olewał”, a wszyscy bardzo chcieli mi pomóc i odpowiedzieć na moje pytania. Nawet jak nie zrozumiałem od razu to stali tak długo ze mną żebym mi to w pełni wyjaśnić.
Atmosfera w tej grupie była niezwykle ważna. Jest to grupa najlepszych pływaków w Australii oraz jedni z lepszych na świecie, więc każdy wiedział, że jak trzeba pracować to trzeba i każdy dawał z siebie 120%, ale kiedy można było się pośmiać to zawsze wszyscy mieli uśmiech na twarzy. Można powiedzieć, że była naprawdę luźna atmosfera i nie sądzę, że ktokolwiek mógł się stresować treningiem. Trener przed każdym treningiem rozmawiał z każdym zawodnikiem tak naprawdę na każdy temat i była jedna zasada, którą stosował trener Michael: musi wiedzieć o wszystkim! Dosłownie chciał wiedzieć o wszystkim, bo uważał, że są różne czynniki zewnętrzne, które mogą wpływać na trening. Podał mi przykład dotyczący młodszych zawodników, że kiedy zawodnik ma ważny egzamin w szkole i jest zestresowany to jego trening nie będzie tak efektywny, więc może lepiej nieco odpuścić i po egzaminie zrobić ten ważniejszy trening. Takie myślenie dotyczy nie tylko szkoły i egzaminów, tylko wszystkiego! Trener bardzo ufał swoim zawodnikom a kluczem do tego była rozmowa.
Sami zawodnicy to profesjonaliści pod każdym kątem. Praca na lądzie, w wodzie, siłownia, regeneracja. Jednak to też młodzi ludzie, więc widok tańczącego przy głośniku zawodnika nie był czymś dziwnym :). Co do muzyki to sam trener najczęściej był DJ-em na treningach w wodzie, na siłowni młodsi jednak go wygryzali. Z ciekawostek to w grupie był piosenkarz Cody Simpson, który na siłowni bardzo często śpiewał piosenki, które akurat leciały z głośnika. Śmiałem się, że były to prywatne koncerty tylko dla zawodników i sztabu :).

Tak jak pisałem wyżej trener do dyspozycji miał spory sztab ludzi, którzy pomagali mu przy realizacji treningu, analizie treningów, startów, jak i rywali poszczególnych zawodników. Z tego, co się dowiedziałem i co Bohl uważa za klucz do sukcesów australijskiego pływania jest to, że trenerzy nie boją się „korzystać” z ludzi, którzy mają większe pojęcie na dany temat od nich. Były sytuacje, że trenerzy z innych ośrodków przyjeżdżali nam pomóc albo podpatrzeć coś nowego i nie było w tym żadnego problemu ze strony trenera Bohla. Kiedyś nawet przy okazji rozmowy ze mną powiedział, że jakbym coś zauważył albo miał jakiś świetny pomysł na trening, albo cokolwiek co mogłoby pomóc to mam mu otwarcie mówić, bo tak jak ja uczę się od niego to może on nauczy się czegoś ode mnie. Wtedy naprawdę zrozumiałem, że oni są bardzo otwarci na nowości i nie musi to być przedstawione przez innego trenera klasy światowej, a od takiego zajawkowicza jak ja 🙂
Podsumowując, jak ja się czułem od strony trenerskiej to bym powiedział: australijski luz.
W momencie, kiedy wchodzi się na basen i widzi samych pozytywnych ludzi, którzy wiedzą, po co trenują, piękny odkryty basen to nie da się nie cieszyć. Mimo że lubię pospać to przyjazd na ranny trening był bardzo przyjemny i naprawdę jeździłem z całkowitą przyjemnością. Zresztą, kto by nie wykorzystał takiej szansy?
ciąg dalszy nastąpi…
Mikołaj Kempa